Miecz obosieczny – premiera (27.03.2014)

27 marca odbyła się premiera spektaklu teatralnego pt. „Miecz obosieczny”, wystawionego przez młodzieżową grupę teatralną naszej parafii, pod kierunkiem ks. Marka Pruszkowskiego. Ciekawy scenariusz, kilkadziesiąt godzin żmudnych prób, bardzo dobra muzyka, kostiumy i scenografia – to wszystko dało rezultat w postaci bardzo dobrego widowiska. Wysoki poziom przedstawienia to także duża zasługa p. Wojciecha Ługowskiego, aktora radomskiego Teatru Powszechnego im. Jana Kochanowskiego, który poprowadził kilka ostatnich prób i dał wiele bardzo cennych, profesjonalnych wskazówek. Premierę oglądała ok. stupięćdziesięcioosobowa widownia, którą stanowiła niemal wyłącznie młodzież, uczestnicząca w rekolekcjach wielkopostnych. A oto krótka „recenzja” Małgosi Tokarskiej:
Podczas rekolekcji dla młodzieży w naszej parafii miałam możliwość obejrzenia spektaklu pt. „Miecz Obosieczny”, według dramatu Jerzego Zawieyskiego. Długotrwałe próby, ciężka i wyczerpująca praca młodych aktorów pod czujnym okiem ks. Marka, a także profesjonalna pomoc aktora teatru radomskiego i nauczyciela teatrologii w „Katoliku”, pana Wojciecha Ługowskiego, pozwoliły na bardzo dobre przygotowanie przedstawienia. Młodzież w bardzo ciekawy sposób wprowadziła widzów w czasy panującego w Anglii Henryka VIII.
Król, walczy o uznanie przez Kościół swojego drugiego małżeństwa, jednak sprzeciwia się temu w imię wierności Ewangelii, wybitny polityk i filozof, kanclerz i przyjaciel króla, Tomasz Morus. Pozostaje on nieugięty mimo próśb i gróźb króla – skazany na śmierć, pozostał wierny Bożemu prawu i sumieniu, ceniąc sobie to bardziej, niż ziemskie życie. Młodzi aktorzy w bardzo ciekawy sposób ukazali zmagania, jakie toczy człowiek, który musi wybierać między głosem Boga, a człowieka, sumieniem a władzą, wiarą a polityką. Spektakl, choć mówi o czasach bardzo odległych, w zaskakujący sposób wpłynął na moje życie. Dał mi wciąż bardzo aktualne wskazówki, które mogę wykorzystać w walce z zagrożeniami związanymi z rozwojem współczesnego świata. Wystawiony przez moich rówieśników dramat Zawieyskiego stał się nieoczekiwanie okazją do bardzo mocnego skonfrontowania własnego życia z prawdami zawartymi w Ewangelii, na których bardzo mocno opierało się przedstawienie. Odkryłam w nim drogę, którą powinien kroczyć każdy człowiek, pragnący zaznać w życiu prawdziwego  szczęścia, drogę ku świętości. Wierzę, że stawiając Boga na pierwszym miejscu, będę miała siłę i odwagę do zmagania się z rzeczywistością i dokonywania właściwego wyboru między dobrem a złem, choćby przyszło płacić za to wysoką cenę.