Wycieczka – pielgrzymka do Lwowa 23-25.04.2018

Są na świecie miasta-słońca i miasta planety. Te pierwsze świecą blaskiem własnym (Rzym, Florencja, Paryż), te drugie blaskiem odbitym. Pośród  miast, planet Lwów świeci najjaśniej, bo wszystkie blaski odbija naraz
Roberto Salvadori

Lwów stał się w ostatnim czasie jednym z najchętniej odwiedzanych miast przez Polaków. Przyciąga do siebie zarówno miłośników historii i sztuki, lubiących odkrywać polskie dziedzictwo i spuściznę narodową, jak również tych, którzy lubią się zabawić i posmakować Lwowa obecnego. Wyjeżdżając na wycieczkę do Lwowa, chcieliśmy odbyć tę niezwykłą wyprawę w przeszłość, odkrywając i dotykając śladów stóp naszych rodaków. Była to niewątpliwie dla nas podróż sentymentalna.
23 kwietnia o godz. 6.00 zebraliśmy się przy autokarze przed kościołem św. Stefana            na Idalinie, aby wyruszyć na trzydniową pielgrzymkę do Lwowa. Uczestniczyło w niej 48 osób, głównie seniorów. Organizatorem i opiekunem duchowym był proboszcz parafii ks. dr Andrzej Jędrzejewski. Wycieczka była dofinansowana przez Gminę Miasta Radomia w ramach działalności parafialnego Klubu Seniora.
Ku naszej radości, granicę polsko-ukraińską udało nam się przekroczyć w bardzo przyzwoitym czasie. Do obiadokolacji zostało nam jeszcze sporo czasu, więc postanowiliśmy go przeznaczyć na zwiedzanie Starego Miasta. Lwów przywitał nas piękną pogodą. Tutaj spotkaliśmy się z miejscowym polskim przewodnikiem p. Antonim, który oprowadzał nas po Lwowie i ciekawie opowiadał o historii miasta i jego zabytkach. Najstarsza wzmianka o Lwowie pochodzi z 1256 roku. Za założyciela miasta tradycyjnie uważa się Daniela Halickiego, księcia Halickiego i Wołyńskiego, a nazwa miasta miałaby pochodzić od imienia jego syna- Lwa. Lwy – symbol miasta – są widoczne w wielu miejscach. Wiele osób porównuje Lwów do Krakowa, Pragi a niektórzy do Florencji. Miasto szczyci się słusznie ciekawą historią i architekturą. Już pierwszy spacer po Starym Mieście pozwala dostrzec jego różnorodność, ślady wielu kultur – polskiej, armeńskiej, ukraińskiej i żydowskiej. Panuje tutaj bardzo fajny klimat, czuć w nim tego niezwykłego ducha, którego doświadczamy w wąskich uliczkach wiekowych miejscowości. Budynki zachwycają detalami. W mieście miesza się wiele stylów architektonicznych z różnych epok. Lwowski rynek otoczony jest 44 pięknymi kamienicami od renesansowych a na modernistycznych kończąc. Wśród nich, na szczególną uwagę zasługuje renesansowa kamienica Bandinellich (włoskiego rodu), w której mieści się obecnie Muzeum Historyczne oraz tzw. Czarna Kamienica, również renesansowa, z czarnego piaskowca. W samym centrum rynku znajduje się klasycystyczny Ratusz Miejski jak również fontanny – szczególnie zwraca uwagę ta z rzeźbą Neptuna. To ciekawe miejsce całkowicie zasłużenie znajduje się na liście UNESCO.
Lwów to miasto świątyń. Znajdujemy tutaj kościoły różnych wyznań: kościoły katolickie, greko-katolickie i cerkwie prawosławne. Wśród nich na uwagę zasługują szczególnie: kościół dominikanów, katedra łacińska (bazylika archikatedralna), cerkiew wołowska, katedra ormiańska, cerkiew św. Andrzeja, sobór św. Jura, kaplica Boimów obok katedry łacińskiej. Wystrój tych świątyń zrobił na nas ogromne wrażenie.
Po pierwszym zwiedzaniu udaliśmy się na nocleg do nowoczesnego i wygodnego Domu Pielgrzyma Archidiecezji Lwowskiej, który gościł nas przez dwie noce.
We wtorek rano po Mszy Świętej wyruszyliśmy na dalsze zwiedzanie miasta. Zaczęliśmy         od zwiedzania Cmentarza Łyczakowskiego, jednej z najstarszych nekropolii w Europie, miejsca bardzo ważnego dla nas: miejsca pochówku wybitnych Polaków, zasłużonych dla kultury i nauki. Odwiedziliśmy groby m.in.: Marii Konopnickiej, Gabrieli Zapolskiej, Artura Grottgera, Stefana Banacha (wybitny matematyk) – można by jeszcze długo wyliczać. Naszą uwagę zwrócił obelisk z lwem, złożony w ofierze Julianowi Ordonowi, który walczył w powstaniu listopadowym.
Cztery pokolenia bojowników o wolność i niepodległość Polski mają na Cmentarzu Łyczakowskim licznych przedstawicieli: kościuszkowscy i napoleońscy żołnierze, uczestnicy listopadowego i styczniowego powstania, wreszcie czwarte pokolenie, wykuwające ostrzem bagnetów przynależność Lwowa i ziem kresowych do Najjaśniejszej Rzeczypospolitej – Obrońcy Lwowa, jego Orły i Orlęta- mają na tym cmentarzu odrębne ,,pola święte’’: wspaniały w swym ujęciu i wyglądzie cmentarz Obrońców Lwowa, miejsce, na którym spoczywa największa liczba polskich żołnierzy (ponad 1600) i z którego ciało ,,nieznanego żołnierza’’ zabrano do mauzoleum w Warszawie, gdzie otoczone są czcią całego społeczeństwa.
Cmentarz Łyczakowski to miejsce święte, znak bogactwa polskiej kultury oraz heroizmu polskich żołnierzy, w ogromnej mierze zaledwie kilkunastoletnich, jak choćby mający zaledwie 13 lat Antoś Petrykiewicz a zarazem pięknie położona na wzgórzach swoista galeria sztuki, w której możemy podziwiać piękne grobowce dłuta wybitnych rzeźbiarzy.
Po tej wzruszającej wizycie na Cmentarzu Łyczakowskim, pojechaliśmy zwiedzać dzielnicę żydowską, a w niej ruiny dawnej synagogi ,,Złota Róża’’ oraz odwiedziliśmy kolejne kościoły i cerkwie lwowskie.
Lwów to także wspaniałe restauracje i kawiarnie, niepowtarzalne wnętrza lokali, bijące ciepłem i doskonała atmosferą. Lwowscy restauratorzy prześcigają się w pomysłach               na wystrój restauracji i sposób podania dań. Lwów to dobre jedzenie, wyśmienita kawa i mili ludzie. Mieliśmy okazję się o tym przekonać także na wspaniałej, wystawnej kolacji z różnymi przysmakami ukraińskimi oraz muzyką i tańcami. Późnym wieczorem udaliśmy się na nocleg, żegnani radosną atmosferą panującą na pięknym Rynku, gdzie uderza widok mnóstwa młodych ludzi, muzyka, jednym słowem radość życia w ciepły wiosenny wieczór.
W ostatni dzień wycieczki pojechaliśmy po śniadaniu do centrum Lwowa. W katedrze łacińskiej, (bazylika archikatedralna Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny), przeżyliśmy Mszę Świętą. Jest to dla nas ogromne wyróżnienie, bo to jeden z najstarszych                             i najpiękniejszych kościołów Lwowa. Świątynie zbudowano na zlecenie Kazimierza Wielkiego w XIV w. We wnętrzu kościoła zobaczyliśmy Wielki Ołtarz z marmurowymi kolumnami, posągami świętych i kopią obrazu Matki Bożej Łaskawej. 1 kwietnia 1656 roku w tej katedrze, przed tym cudownym obrazem, król Jan Kazimierz złożył śluby lwowskie. Przy katedrze umieszczono wiele wspaniałych kaplic, wśród których najbardziej popularna                i zachowana do czasów obecnych jest kaplica Boimów wyróżniająca się piękna zdobioną fasadą. Znajduje się ona na liście UNESCO.
W dawnym przedwojennym Lwowie znajdowało się wiele pomników słynnych Polaków. Część z nich została zniszczona po II wojnie światowej. Pomnik Adama Mickiewicza zachował się na dawnym Placu Mariackim (dziś to Plac Adama Mickiewicza). Znajduje się             w tym miejscu od 1904 r. i oczywiście jest dziś jednym ze sztandarowych punktów każdej polskiej wycieczki. Nas też tam nie zabrakło.
Poruszająca dla nas była wizyta w grekokatolickiej świątyni garnizonowej – dawniej kościół św. Piotra i Pawła i  klasztor jezuicki, w 1945 roku zamknięty i przeznaczony na magazyn książek. Pojezuicka świątynia niezabezpieczona i niekonserwowana w okresie powojennym uległa stałej dewastacji. Obecny stan malowideł we wnętrzu świątyni można określić jako katastrofalny. W 2011  roku kościół został przekazany cerkwi grekokatolickiej jako cerkiew garnizonowa. W cerkwi upamiętnieni są młodzi ludzie, żołnierze, którzy zginęli w trwającej wojnie rosyjsko-ukraińskiej w Donbasie oraz ofiary kijowskiego Majdanu. Cerkiew szczególnie tłumnie odwiedzana jest przez młodych mieszkańców Lwowa.
Na koniec zwiedziliśmy gmach opery. Opera to chyba najbardziej znany budynek Lwowa, który widnieje na większości pocztówek i zdjęć. I nie ma się co dziwić, bo jest on po prostu piękny. Zaprojektowany został przez Zygmunta Gorgolewskiego i zbudowany w trzy lata. Opera to nie tylko piękna, dekoracyjna fasada, ale też liczne zdobienia znajdujące się wewnątrz budynku, np. sala lustrzana.
I tak zakończyła się nasza wizyta w tym magicznym mieście, gdzie gwar, ruch, tętniące życiem arterie, zwyczajne lwowskie wiosenne popołudnie. Dachy mijanych budynków ostro tną błękit czystego nieba (taką pogodę mieliśmy). Wraca nieubłagalny czas powrotu do naszych domów. Chodząc śladami polskiej historii, kultury i sztuki, trudno było uniknąć sentymentu i żalu, że Polska daleko dziś stąd, ale pozostaje przede wszystkim pamięć, którą trzeba pielęgnować i troska, by współczesność nie zatarła bogactwa polskiej przeszłości Lwowa. Myślę, że każdy uczestnik tej pielgrzymki z takimi właśnie myślami i wspaniałymi wrażeniami wrócił do domu  z krótkiego ale intensywnego pobytu w tym mieście.

Autor: Teresa Sakowska