Złoto i srebro naszych ministrantów na Mistrzostwach Diecezji 4.03.2017
W niedzielę 5 marca w ogłoszeniach parafialnych ks. proboszcz mówił, że jesteśmy już przyzwyczajeni do piłkarskich sukcesów naszych ministrantów. Tym razem było jednak jeszcze lepiej, niż w latach ubiegłych, gdyż nasze reprezentacje zdobyły medal złoty (kategoria szkół podstawowych) i srebrny (kat. szkół średnich), a do dwóch tytułów mistrzowskich było naprawdę bardzo blisko. Serdecznie gratulujemy ministrantom i ich opiekunowi ks. Markowi.
Oto krótka relacja z tego, co się działo podczas finałów XVI Diecezjalnych Mistrzostw Ministrantów w Halowej Piłce Nożnej. Po uroczystej Mszy Świętej sprawowanej w radomskiej katedrze pod przewodnictwem ks. biskupa Henryka Tomasika, ministranci udali się na „arenę” sportowych zmagań. Dla starszych była nią sala gimnastyczna w PG 13, zaś młodszym przyszło bronić mistrzowskiego tytułu z zeszłego roku na sali, na której od wielu lat nasi ministranci – i ci młodsi, i starsi – szlifują swój kunszt piłkarski. Dzięki przychylności pana dyrektora mogliśmy się spotkać na radomskim Idalinie, aby nasze zawody rozegrać w PSP nr 4. Barwy Idalina w kategorii szkół podstawowych reprezentowali: Adam Kwiatkowski – bramkarz, Szymon Machnio, Jakub Ciszek, Paweł Jagiełło, Krzysztof Ciesielski – obrona, Łukasz Machnio, Bartek Włudarczyk Jakub Kowalski, Kacper Maciejewski, Bartek Jezierski – atak/pomoc. W pierwszej fazie, mecze rozgrywane były w dwóch grupach: A i B. Nasi podopieczni znaleźli się w tej pierwszej i o przywilej awansu do kolejnego etapu musieli się zmierzyć z piłkarzami reprezentującymi parafie: M.B. Królowej Świata z Radomia, M.B. Częstochowskiej, również z Radomia oraz św. Jana Chrzciciela z Jastrzębia. Obserwując zmagania naszych boiskowych rywali, którzy rozgrywali swoje mecze przed nami, wiedzieliśmy, że aby drugi raz z rzędu wznieść w triumfie puchar za pierwsze miejsce, będziemy musieli grać bardzo uważnie jako drużyna i wykorzystać indywidualne umiejętności naszych piłkarzy. W pierwszym meczu przyszło nam stanąć w szranki z ministrantami z parafii M.B. Częstochowskiej. Spotkanie zaczęło się bardzo spokojnie. Zarówno jedna, jak i druga drużyna próbowała wybadać na ile może sobie pozwolić, aby nie stracić gola i nie musieć „gonić” wyniku. Po kilku minutach jednak „worek z golami” został rozwiązany przez naszych zawodników. Na listę strzelców wpisywali się nie tylko piłkarze ofensywni, grający z przodu, ale również i ci, którzy bronili „tyłów”, a po skutecznym odbiorze potrafili skonstruować akcję, która kończyła się wyciąganiem piłki z siatki przez broniącego bramki bramkarza rywali. Spotkanie zakończyło się wynikiem 7:0. Pod wrażeniem gry naszych chłopców był również sam sędzia, który w trakcie trwania spotkania, miał powiedzieć do opiekuna naszej reprezentacji – ks. Marka, że „ci księdza ministranci grają jak zawodowcy”. Pełni optymizmu czekaliśmy na kolejne boiskowe zmaganie, które mieliśmy tym razem toczyć z parafią M.B. Królowej Świata. Z rozmów z naszymi chłopcami wynikało, że tego meczu bali się chyba najbardziej, ponieważ poprzedni mecz z tą drużyną grali kilka miesięcy wcześniej, w rozgrywkach Radomskiej Ligi Ministrantów i co prawda udało się go wygrać, ale było to bardzo skromne zwycięstwo 2:1 i po przebiegu tamtego spotkania, trudno było jednoznacznie powiedzieć, która drużyna była lepsza. Filipini pierwszy swój mecz przegrali i było jasne, że aby myśleć o awansie do fazy pucharowej rozgrywek, musieli z nami wygrać. Jednak nasze obawy okazały się zupełnie niepotrzebne. Pojedynek zakończył się zwycięstwem „naszych”8:0 i mając do rozegrania jeszcze jeden mecz, wiedzieliśmy, że bez względu na jego wynik awansujemy do grona czterech najlepszych zespołów tegorocznego turnieju. To naszej drużynie dawało duży komfort psychiczny i zapewne dlatego ostatni mecz rozegrali na pełnym luzie wygrywając z reprezentacją z Jastrzębia 3:0. Faza grupowa zakończyła się bardzo korzystnym dla nas bilansem. W trzech meczach zdobyliśmy komplet punktów, strzeliliśmy 18 bramek, nie tracąc przy tym ani jednej. W grze o finał przyszło nam grać z naszymi sąsiadami zza miedzy, czyli parafią św. brata Alberta, która zajęła drugie miejsce grupie B. Po 10 minutach wszystko było już jasne. Drugi raz z rzędu będziemy grali w finale. Wynik 10:0 nie odzwierciedlał jednak postawy naszych rywali. Pomimo wysokiego wyniku, ten mecz nie należał do łatwych. No i nadszedł czas na długo oczekiwany finał, w którym w ciągu 15 minut musieliśmy udowodnić, że jesteśmy lepsi od ministrantów, którzy reprezentowali „barwy” parafii Narodzenia NMP z Szydłówka. Już w pierwszej akcji spotkania udało się Bartkowi Włudarczykowi, po bardzo precyzyjnym strzale w „okno” bramki, zdobyć gola. Lepiej zacząć nie mogliśmy. Kolejne 5 minut pokazało jednak, że gramy z jedną z najlepszych drużyn w naszej diecezji i teraz to my musieliśmy odrabiać straty. Po dwóch składnych akcjach rywali, nasz bramkarz Adam Kwiatkowski, musiał wyciągać piłkę z siatki. Przegrywaliśmy 2:1, ale póki piłka w grze, wszystko jest możliwe. I tak się stało. Ostatnie 10 minut spotkania to był pokaz umiejętności naszych zawodników, szczególnie naszego kapitana, Łukasza Machnio, który swoimi dryblingami potrafił zwieść dwóch obrońców jednocześnie. Co prawda straciliśmy jeszcze dwa gole, ale strzeliliśmy ich 5. Mecz zakończył się wynikiem 6:4 i jak to śpiewali w radosnym triumfie nasi piłkarze – „PUCHAR JEST NASZ”. Królem strzelców został Bartek Włudarczyk, który walkę o kolejne gole przepłacił drobną kontuzją w ostatnim mecz. Bardzo trudno wskazać najlepszego zawodnika reprezentacji z Idalina. Ta drużyna tworzy doskonale uzupełniający się kolektyw i nie ważne, czy gra w składzie wyjściowym, czy wchodzą z ławki zmiennicy, każdy wie co robić na boisku, aby ich drużyna wygrała.
O ile młodsi nie mieli sobie równych, to w kategorii szkół średnich walka była bardzo wyrównana i dramatyczna. Nasi reprezentanci w składzie: Kacper Kozicki (bramkarz), Mateusz Marek (bramkarz rezerwowy), Kacper Kostecki (kapitan), Adrian Gajda, Filip Molik, Maciej Machnio, Seweryn Rogalski, Filip Kobylarczyk zdobyli pierwsze miejsce w grupie, odnosząc dwa zwycięstwa (2-0 z Górą Puławską, 2-1 z bł. Annuaritą Radom-Michałów) oraz remisując bezbramkowo z Szydłówkiem. Były to dobre mecze w wykonaniu naszych piłkarzy, ale żeby mieć jakiekolwiek szanse z następnymi rywalami, trzeba było zagrać jeszcze lepiej. Tak też się stało, nasi reprezentanci zagrali w półfinale i finale z wielką koncentracją i chyba na maksimum swoich możliwości. Były to mecze na wysokim sportowym poziomie i z wielką dramaturgią. Półfinał z „sąsiadami” – par. św. Brata Alberta (Prędocinek) zakończył się remisem 1:1. Remis ten przyszedł z wielkim trudem, gdyż przegrywając 0:1, przyszło jeszcze grać w osłabieniu, bez kapitana Kacpra Kosteckiego, który za ostry faul zostały usunięty przez sędziego na dwie minuty. Te dwie minuty bardzo się dłużyły, nasi piłkarze, a zwłaszcza bramkarz, dokonywali w obronie rzeczy niemożliwych, a po powrocie Kacpra na boisko udało się strzelić wyrównującą bramkę. O awansie do finału zadecydowało sześć serii rzutów karnych. Po ostatnim celnym strzale Filipa Molika eksplozja radości: jesteśmy w finale! Rywalem w walce o złoto była reprezentacja Małęczyna. Znów bardzo dobry mecz i jeszcze większa dramaturgia. Znów, zdaniem sędziego, zbyt ostro faulował Adrian Gajda i znów trzeba było grać dwie minuty w osłabieniu. Dodatkowym osłabieniem była kontuzja jednego z najlepszych naszych piłkarzy, Seweryna Rogalskiego. Mimo to, wciąż utrzymywał się rezultat 1:0 dla nas i wydawało się, że puchar pojedzie na Idalin. Zabrakło jednej minuty. Piłkarze z Małęczyna wyrównali i znów trzeba było strzelać rzuty karne. Tym razem wystarczyły trzy serie, by rozstrzygnąć mistrzostwo diecezji. Gratulujemy ministrantom z Małęczyna i cieszymy się srebrnym medalem naszych reprezentantów. Dodajmy, że Kacper Kozicki, jeden z najmłodszych uczestników tych finałów, zdobył zasłużenie nagrodę dla najlepszego bramkarza turnieju. Jesteśmy dumni z naszych ministrantów-piłkarzy nie tylko za sportowy sukces, ale za całą postawę. To jest zresztą wielkie zwycięstwo wszystkich uczestników mistrzostw: rywalizacja, ogromne emocje, smak zwycięstw i porażek, ale wszystko w braterskiej atmosferze wielkiej ministranckiej wspólnoty. Tu naprawdę się czuło, że zawołanie „Króluj nam Chryste” nie jest pustym hasłem.
Mistrzostwa diecezjalne mamy już za sobą. Przed nami mistrzostwa Polski, które rozegrane będą w maju w Częstochowie. Po jednym z meczów sparingowych, opiekun drużyny rywali powiedział naszym najmłodszym piłkarzom: „wróżę wam sukces na mistrzostwach Polski”. Czy tak będzie, to się okaże. Jedno jest pewne, że jesteśmy z naszych ministrantów dumni i mocno trzymamy za nich kciuki. Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce.